Szef zły, bo tak. Jego przydupasy złe i złośliwe, bo tak. Piękna pływaczka zagubiona i tak naprawdę dobra, bo tak. Główny bohater jest po prostu mrukliwym żołnierzem. Wszystko odtwarzalne, bez genezy, motywów.
Zgadza się. Przeciętna fabuła. Film w miarę niezły do sceny w tunelu, potem coraz gorzej i nudniej. Do obejrzenia i zapomnienia..
Mnie fascynuje pomysł, że ta pływaczka normalnie mówi ustami oddychając otworem w tchawicy.
Jak to się stało, że rozpylona w tunelu mąka nie wybuchła? Ma takie same własciwości jak pył węglowy.
I z czego ci ludzie mają głowy, że dziurę w betonie zrobi, muszlę klozetową rozbije, a nawet kropelki krwi nie widać.
To tak samo możliwe, jak bieganie po kanałach wentylacyjnych i jakoś nie promuje inteligencji scenarzysty