Jeśli producenci myślą, że nagromadzenie niebywale idiotycznych scen akcji załatwi sprawę i ludzie tłumnie pomaszerują do kin, to się nieco przeliczyli.
Kretynizm tego filmu jest dobijający. Z każdej sceny, z każdego dialogu wyziera taka dawka tandety, debilstwa i prymitywizmu, że starczyło by tego dla wszystkich posłów LPR i Samoobrony... na co najmniej 5 kadencji.
Ale przejdźmy do kwestii najważniejszej (choć w kontekście tego filmu słowo 'ważny' brzmi trochę niepoważnie): kto do k**wy nędzy wymyślił żeby w głównej roli obsadzać tego spasłego grubasa?!?! Ktoś wykazał się niezłym poczuciem humoru, połączonym z brakiem instynktu samozachowawczego i dobrego gustu. Toż ten facet to katastrofa na miarę eksplozji wahadłowca Columbia - równie spektakularna i szokująca. Gdy facet lata po murach, skacze z dachów czy w ekwalibrystyczny sposób przemodelowuje mordy statystom, to filmowi najbliżej do gatunku komedia s-f. Chyba dzwigów używali by oderwać od ziemi to kluchowate cielsko. A jego mimika jest równie bogata jak osobowość Lindsay Lohan.
W tym filmie brak pozytywów. Lepiej było tę kasę przeznaczyć na głodujące dzieci, albo przelać mi na konto. Przynajmniej jedna osoba by była zadowolona z tak zagospodarowanych pieniędzy ;P