"Die Hard", "Liberator'a" itp. Nie mam nic przeciwko wałkowaniu tematu, sztampie, powielaniu itd., byle by to było robione z klasą. Tutaj to tylko denerwuje. "Crackerjack" zapowiada się obiecująco (sam tytuł!), niemniej wrażenie dobrego filmu zostaje szybko rozwiane, począwszy od niedopasowanej i irytującej ścieżki muzycznej, po dziwaczny, serialowy nastrój. Pomimo dobrze zrobionych scen akcji i głównego bohatera "jak trzeba", film po prostu nie wciąga, a całość z biegiem filmu nabiera cech źle odegranego teatru telewizji. Nawet obecność Nastassji Kinski nie pomaga, a Thomas Ian Griffith, po udziale w "Excessive Force", tutaj się po prostu marnuje (nota bene samo "Excessive Force", bez Griffith'a, czyli "Excessive Force 2", też się marnuje). Można obejrzeć, ale czy to pozycja obowiązkowa? Raczej nie, i to pomimo, że dawniej film zdobył pewną popularność. "Crackerjack" to ni mniej, ni więcej średnia klasa B, z której nie udało się wykrzesać niczego, co by przyciągało na dłużej uwagę i zapewniło liczące się miejsce w kinie klasy B.

Również spodziewałem się czegoś lepszego. Sam uwielbiam kasetowe kino akcji klasy B, ale tutaj było lekkie rozczarowanie. Wszystko takie przewidywalne, bez polotu. I mimo, że zaliczam ostatnio sporo ścierwa z VHS-u, tak tutaj niestety tylko 5 oczek.

Film w Polsce na kasetach wideo wydała firma Polmedia.

5/10